Ceny energii – czy to koniec zamieszania i zagrożeń?
6 marca 2019Z posłem na Sejm RP Czesławem Mroczkiem rozmawiała Monika Rozalska.
Zamieszanie wywołane kolejnymi rządowymi oświadczeniami w sprawie cen energii i realne wzrosty cen choćby dla samorządów to jeden z najgorętszych tematów w ostatnich tygodniach. Ta sprawa, już dziś ma konkretny wpływ na budżety miast i gmin.
- Dramatycznie rosną ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym. Po trzech latach rządów PiS firmy energetyczne znalazły się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i znalazły tylko jedną drogę ratunku czyli wzrost cen energii elektrycznej. Na początek objęłoby to odbiorców grupowych: firmy, instytucje, samorządy. W ramach nowych kontraktów firmy energetyczne zaproponowały nowe stawki i podwyżki sięgające nawet kilkudziesięciu procent. Rząd w roku wyborczym nie mógł sobie pozwolić na taką sytuację, która wywołałaby ogromne niezadowolenie społeczne i postanowił przejąć skutki tych podwyżek. Formalnie ceny energii dla odbiorców końcowych mają nie wzrosnąć, natomiast firmy otrzymają rekompensaty wypłacane z budżetu państwa. Koszty całej tej operacji mają sięgać 9 miliardów złotych tylko w roku 2019. W tym celu przygotowano ustawę, w której zmniejsza się m.in. akcyzę za prąd. To jest rozwiązanie doraźne, ponieważ nie uzdrawia sytuacji na rynku energetycznym.
Ale przecież jeszcze kilka lat temu firmy energetyczne świetnie sobie radziły i nawet nie było mowy o tak drastycznych podwyżkach cen energii elektrycznej. Co takiego się stało, że musiały aż tak głęboko sięgać do kieszeni swoich klientów?
- W dużej mierze zła sytuacja tych przedsiębiorstw wynika z tego, że rząd PiS wyprowadzał pieniądze ze spółek energetycznych na inne cele. Najpierw bardzo poważną kwotą ok. 2 miliardów złotych dofinansowano spółki górnicze. Później ze spółek energetycznych wyprowadzono kolejne setki milionów złotych na Polską Fundację Narodową, która miała realizować różne akcje promujące Polskę, a w rezultacie finansowała choćby tę bzdurną akcję bilbordową atakującą polskich sędziów. W sumie wyprowadzono ogromne pieniądze na realizację zadań zupełnie nie związanych z rozwojem tych przedsiębiorstw. Druga kwestia mająca wpływ na ceny energii to polityka węglowa, którą realizuje rząd PiS i zamrożenie rozwoju energetyki odnawialnej. Na świecie coraz bardziej zwraca się uwagę na kwestie związane z ochroną powietrza, odchodzi się od spalania paliw kopalnych, rosną koszty emisji spalin, a rząd PiS, który stawia na energetykę węglową ponosi coraz większe koszty wytwarzania energii z węgla. Trzeba też zauważyć, że w czasie rządów PiS o ponad 100% wzrósł import węgla z Rosji, więc nie tylko spalamy węgiel z naszych kopalń ale też importujemy na potęgę. W tym samym czasie wstrzymane zostały inwestycje w energię odnawialną. A w tej chwili wytwarzanie energii odnawialnej z niektórych źródeł jest już tańsze niż energia oparta na węglu. Tymczasem rząd PiS zapowiada budowanie kolejnych energetycznych bloków węglowych czyli będziemy jeszcze więcej importować. Ten rząd utrzymuje coraz więcej miejsc pracy w Rosji, a w Polsce truje. Rząd PiS doprowadził do załamania gospodarczego na rynku energetycznym i zaczął ręcznie sterować cenami energii. Zapłacimy za to w rachunkach za energię i własnym zdrowiem.
Podkreślał Pan, że decyzja rządu o obniżeniu akcyzy za prąd nie rozwiąże problemu, jednak indywidualni odbiorcy na razie nie odczuli skutków nowej polityki cenowej przedsiębiorstw energetycznych.
- Obniżenie akcyzy jest tylko doraźnym sposobem na zatrzymanie w podwyżek, ale nie naprawia sytuacji w firmach energetycznych. Ponadto akcyza została obniżona do poziomu minimalnego i ponownie rząd nie będzie mógł użyć tego sposobu w sytuacji, gdy firmy energetyczne po raz kolejny zechcą podnieść ceny. Rząd nie będzie miał żadnych narządzi, by temu zapobiec, bo bezpośrednie dofinansowanie tych firm byłoby niedopuszczalną pomocą publiczną.
Mówimy o tym, że rząd nie ma zbyt wielu narzędzi, by zapobiegać podwyżkom cen energii, tymczasem mimo obniżenia akcyzy samorządy już teraz będą musiały zapłacić nawet kilkadziesiąt procent więcej za ceny energii elektrycznej. A to wiąże się ze wzrostem kosztów utrzymania szkół, domów pomocy, placówek opieki zdrowotnej czy choćby oświetleniem ulic. Samorządowcy powiatu mińskiego już w grudniu domagali się interwencji ze strony ministra energii.
- Minister energii nie pojawił się na spotkaniu z wójtami i burmistrzami powiatu mińskiego, na które był zaproszony, bo sam nie wiedział jak działają te przepisy. Nie wiedział co odpowiedzieć. Wprawdzie ustawa gwarantuje wysokość stawek z ubiegłego roku, jednak okazało się, że stawki cennikowe były o wiele wyższe niż to, co było zapisane w umowach z samorządami, ponieważ firmy energetyczne startując w przetargach dawały znaczne upusty. Teraz okazało się, że odwoływanie się w ustawie do stawek z ubiegłego roku i tak może oznaczać podwyżki dla odbiorców instytucjonalnych. Jest wiele niejasności w zakresie stosowania przepisów, które wprowadził rząd. Ponadto te naprędce stworzone przepisy kolidują z normami prawa europejskiego. Dlatego na ostatnim posiedzeniu sejmu na wniosek rządu dokonaliśmy nowelizacji ustaw związanych z cenami energii w celu usunięcia omawianych wątpliwości i kolizji z prawem europejskim. Jednakże na koniec lutego nadal mamy zamieszanie, a firmy z uwagi na niejasność przepisów przestały dawać ofertę dla podmiotów instytucjonalnych. Wprowadzone ostatnio poprawki z pewnością nie zakończą wszystkich problemów, ale tak to jest kiedy gospodarkę rynkową zastępuje się systemem nakazowo - rozdzielczym i ręcznym sterowaniem.
Jak zatem można podsumować dzisiejszą sytuację na rynku energii?
- Mamy do czynienia z podwyżką cen energii elektrycznej o kilkadziesiąt procent (ponad 50%). Koszty tej podwyżki zostaną pokryte z budżetu państwa, by firmy energetyczne nie podniosły opłat dla odbiorców. Zapłaciliśmy 9 miliardów złotych, które moglibyśmy wydać na inne cele. Gdyby rząd prowadził rozsądną politykę energetyczną te pieniądze powinniśmy wydać na zmniejszenie emisji zanieczyszczeń do środowiska, a w szczególności na rozwój innych niż węgiel źródeł energii, w szczególności energetyki odnawialnej. Blokowanie rozwoju energii odnawialnej polega na tym, że zmieniono warunki dotyczące nie tylko budowy nowych elektrowni wiatrowych, ale zmieniono również warunki odpłatności za energię odnawialną. Doprowadzono do tego, że pozyskiwanie energii z farm wiatrowych stało się po prostu nieopłacalne. Świadomie zatrzymano rozwój tych źródeł energii. Tymczasem musimy działać w zakresie wytwarzania energii niskoemisyjnej z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze chodzi o konkurencyjny rynek. Jeśli będziemy mieć alternatywne źródła, to firmy, które wytwarzają energię będą musiały same walczyć o odbiorców również poprzez niskie ceny. Drugim, o wiele ważniejszym powodem, dla którego musimy myśleć o rozwoju energii niskoemisyjnej jest nasze zdrowie. To musi być jedno z najważniejszych zadań naszego państwa. My, jako społeczeństwo, jesteśmy narażeni na zagrożenie naszego zdrowia i życia ze względu na olbrzymie przekroczenia w zakresie zanieczyszczenia powietrza. W tej sprawie nie można zwlekać. Zakrojone na wielką skalę działania na rzecz czystego powietrza powinny być podejmowane natychmiast. A tymczasem 9 miliardów złotych zostało wydane i nie przyniesie to żadnych pozytywnych skutków dla naszego zdrowia, ani nie rozwiąże istotnych problemów polskiej energetyki. Te problemy ponownie dadzą o sobie znać i to znacznie szybciej niż mogłoby się wydawać.
Źródło: Nowy Dzwon