Czesław Mroczek
Poseł na Sejm RP


RZECZPOSPOLITA: Amerykanie kuszą polską armie

15 października 2014

Przemysł Wielki, wart niemal 130 mld zl, program modernizacji armii do 2022 r. przyciąga do nas światowych gigantów przemysłu zbrojeniowego.

 

Właśnie ściągnął do Warszawy przedstawicieli potężnych amerykańskich koncernów. - Bez sojuszniczej pomocy USA nie poradzimy sobie z realizacją najambitniejszego od lat planu unowocześnienia armii - przyznał we wtorek Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej ds. zakupów, otwierając w stolicy zorganizowane z rozmachem pierwsze polsko-amerykańskie forum współpracy przemysłów obronnych. Słuchało go kilkudziesięciu prezesów z rodzimej zbroje-niówki i menedżerów potężnych korporacji z USA, takich jak m.in. lotniczy gigant Lockheed Martin, Northrop Grumman, Parsons, Textron, Boeing, Bell Helicopters, Sierra Nevada czy General Atomics.

 

Mroczek potwierdził we wtorek m.in. niedawne deklaracje wicepremiera Tomasza Siemoniaka, że przy wyborze strategicznego oręża dla armii liczyć się będzie, zwłaszcza w obliczu kryzysu na Wschodzie, oprócz względów ekonomicznych, kontekst polityczny i relacje sojusznicze.

Wiceminister Mroczek dwukrotnie dziękował we wtorek waszyngtońskiej administracji za szybką i pozytywną decyzję w sprawie wyposażenia polskich myśliwców F-16 w dalekosiężne pociski manewrujące AGM 158 JASSM, które mają być w siłach zbrojnych bronią odstraszania.

Rakietowe inwestycje

 

Rakietowy potentat z Ameryki Raytheon, producent zestawów Patriot, we wtorek w Warszawie występował jako faworyt w przetargu na broń dla powietrznej tarczy Wisła, której wartość szacowana jest wstępnie na 16 mld zł. W ostatecznej rozgrywce Amerykanie mieliby się zmierzyć w rakietowym starciu z europejskim konsorcjum Eurosam (m.in. MBDA,Thales), proponującym systemy SAMPT/T.

 

Raytheon porządnie odrobił lekcję z polskich, nie najlepszych doświadczeń związanych z amerykańskim offsetem za samoloty F-16 i teraz, jeszcze przed rozstrzygnięciem ?przetargu stulecia", proponuje u nas bezprecedensową, przemysłową współpracę. W Warszawie przedstawiciel Raytheona prosił jedynie polskich decydentów o wytłumaczenie, które potencjalne inwestycje będzie można rozliczać jako zobowiązania offsetowe, a jakie da się określić jako polonizację. Wiceminister Mroczek wyjaśnił, że przy rozpatrywaniu ofert MON oceni zwłaszcza zakres przenoszonych do rodzimej zbrojeniówki zagranicznych technologii związanych z importowanym uzbrojeniem. Armii zależy przede wszystkim na zapewnieniu w kraju serwisu i zapewnieniu udziału polskich firm w rozwoju nowych systemów poprawiających zdolności obronne kraju.

 

- Oczekujemy, że po zrealizowaniu kluczowych programów modernizacyjnych, m.in. broni przeciwlotniczej, wielozadaniowych śmigłowców wsparcia (zamówimy 70 maszyn za ok. 8 mld zł), dronów, okrętów podwodnych czy helikopterów uderzeniowych, skonsolidowany wreszcie polski przemysł dokona skoku technologicznego i poprawi swoje biznesowe wyniki - podkreślał polski wiceminister.

 

Prezesi zbrojeniówki nie kryli jednak obaw. Twierdzą, że rządowi brakuje dalekowzrocznego planu pozyskania nowych technologii dla rodzimych firm. - W MON nie widać determinacji do twardych negocjacji z potężnymi amerykańskimi koncernami, a w przemyśle osłabionym turbulencjami w związku z konsolidacją Polskiej Grupy Zbrojeniowej wciąż nie ma silnego, decyzyjnego ośrodka - mówi jeden z prezesów.

 

Bez determinacji

 

Czesław Mroczek i ambasador USA w Polsce Stephen Muli z przekonaniem deklarowali jednak wolę współpracy i znoszenia barier ograniczających kooperację. Najpoważniejszą barierą, zdaniem przedsiębiorców, jest wyjątkowy restrykcyjny, amerykański system kontroli eksportu uzbrojenia i wojskowych technologii. Michael Laychak, wiceszef waszyngtońskiej administracji ds. bezpieczeństwa technologii obronnych, zapewniał, że procedury w jego instytucji są właśnie poprawiane, ale USA od zawsze skrupulatnie chroni wrażliwe, strategiczne informacje przed niekontrolowanym rozpowszechnieniem. - USA dokładnie chroni rynek przed importem zagranicznego uzbrojenia. US Army może kupować broń niemal wyłącznie od rodzimych producentów lub spółek, które do USA przeniosły swoją produkcję. A słabe polskie firmy, których nie stać na inwestycje w USA, mają problemy nawet z otwieraniem tam swoich biur czy przedstawicielstw - mówił Jakub Jaworski z Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju.

 

Podyskutuj z nami na Facebooku www.facebook.com/ekonomia.

Czy zwiększenie zamówień na broń z USA to dobry wybór dla polskiej armii?

 

OPINIA dla "Rz"

 

Adam Bartosiewicz I wiceprezes WB Electronics

Transfer technologii obronnych w Ameryce jest pod ścisłym nadzorem. Nasza firma jest jedną z nielicznych w kraju, które w USA sprzedały licencję na własny system łączności dla pojazdów. Z nabywcą technologii Fónet Harrisem, amerykańskim potentatem produkcji radiostacji, negocjatorzy WBE układali się wytrwale przez dziewięć miesięcy. Warto twardo negocjować z Amerykanami, szukać nawet kompromisowych rozwiązań, bo stoi za nimi ogromny rynek i atrakcyjne możliwości eksportowej ekspansji. Dzięki m.in. Harrisowi polski interkom Fónet zyskał na wiarygodności w globalnej skali, a teraz podbija świat i pozwala zarabiać wszystkim uczestnikom biznesu, m

 

Najpierw kupimy śmigłowce

45-65 mln dol.

EC 725 Caracal, największy, sprawdzony w Afganistanie produkt Airbus Helicopters. Jest plan produkowania i serwisowania maszyny w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Łodzi

30-45 mln dol.

AW 149 najnowsza, "nieostrzelana", innowacyjna konstrukcja AgustyWestiand, miałaby swoje centrum produkcyjne i rozwojowe w Świdniku

36-74 mln dol.

S-70i, nowa, eksportowa wersja Black Hawka. Produkt PZL Mielec/Sikorsky Aircraft. Dostępny natychmiast. Sprawdzony w wielu konfliktach i armiach. Wciąż niezastąpiony w US Army

ceny szacunkowe za sztukę

 

Żródło: Rzeczpospolita